Mikroliście – paczka, hodowla, smak! Krótki poradnik.

 

Mikroliście to siewki popularnych roślin uprawnych, doprowadzone do stadium pierwszych liści. Są bardzo bogate w witaminy i mają wyrazisty, niepowtarzalny smak. Początkowo były dodawane do dań w najlepszych restauracjach świata. To krótka definicja mikrolistków. 

 

Sprawdziliśmy dla Was to, o co dostawaliśmy najwięcej zapytań, czyli:

 

Jak wygląda opakowanie „od środa”?

Jak w ogóle zacząć hodowlę mikroliści w kartonie?

Czyzy trzeba sztywno trzymać się instrukcji producenta?

Jakieie są wrażenia i czy taka domowa mikro hodowla daje radość?

Które liście wybrać na początek?

 

Jak wygląda opakowanie „od środa”?

Przyszła do mnie paczka z mikroliśćmi od fiia.pl i…? Otwieram. Moim oczom ukazały się nad wyraz estetyczne kartonowe opakowania. Całość prezentuje się bardzo ładnie, gustownie i jest dobrze przemyślana. Etykietka nie jest przyklejona, tylko wsunięta w wieczko. Dzięki takiemu zabiegowi opakowanie naprawdę jest EKO i „po wszystkim” ma szansę szybko ulec biodegradacji. W środku mamy kilka pianek użytych jako wypełnienie i kartonik, który przykrywa żwirek. Nie znalazłem żadnych nasion i o zgrozo – instrukcji?! Na szczęście instrukcja hodowli mikroliści jest, tylko w formie kodu QR i wystarczy go zeskanować, aby pojawiła się na ekranie smartfonu. Nasion nie znalazłem – musiałem uwierzyć producentowi, że są gdzieś pod żwirkiem.

          

Jak w ogóle zacząć hodowlę mikroliści w kartonie?

Początek jest wręcz banalny. Otwieramy, podlewamymy równomiernie niewielką ilością wody. W instrukcji była mowa o mililitrach, ale wybrałem metodę „na oko”. Mały strumień wody z kranu i gotowe. Przykrywamy i na pierwszą dobę musimy docisnąć czymś cięższym. W kolejnych dniach podlewamy tylko równomiernie, niewielką ilością wody i czekamy.

Czy trzeba sztywno trzymać się instrukcji producenta?

Nie. Tak jak napisałem wyżej, podlewałem je „na oko”. Półkilogramowy ciężar, również dobrałem według uznania, bez pomocy wagi. W kolejnych dniach dość luźno traktowałem pory dnia, o których moja mikro hodowla miała być nawadniania. A czy mi się udało, zobaczycie na zdjęciach i przeczytacie poniżej.

        

Jakie są wrażenia i czy taka domowa mikro hodowla daje radość?

Początek jest dość nudny. Podlać, nic się nie dzieje. Podlać więcej, nadal nic. Należę do osób niecierpliwych, więc początek był trudny. Trzeciego dnia pojawiły się pierwsze zielone roślinki. Malutkie, ale coś zaczęło się dziać. Najlepiej wspominam czwarty i piąty dzień, kiedy wzrost liści można obserwować dosłownie z godziny na godzinę. Cieszyłem się jak dziecko, przesyłałem zdjęcia do znajomych. Moja hodowla mikroliści się udała. No i mogłem zacząć podjadać  :)

Cała ta zabawa dała mi sporo radości i upiększyła moją kuchnię. Mimo deszczu na przemian ze śniegiem za oknem, czułem, że wiosna jest już blisko.

 

Które liście wybrać na początek?

Tak naprawdę, jeśli nie macie ulubionego smaku mikroliści, trzeba zwyczajnie próbować różnych. Każda odmiana mikrolistków ma swój własny „smaczek” i pobudza inne zmysły.

Ja wybrałem na start Rzodkiewkę China Rose, Red Purple oraz Rzodkiew japońską Daikon. Wszystkie odmiany dostępne są pod tym linkiem.

Wszystkie są bardzo smaczne i odmieniają nawet zwykłą kanapkę. Są bardziej wyraziste niż sklepowe kiełki. Dają ciekawą odmianę znanym mi dotychczas potrawom.

Zdecydowanie zostałem ich fanem i zamówię kolejny raz.

Zapraszamy na zakupy do fiia.pl